Obecnie pracuję w małej firmie zajmującej się projektowaniem mechanicznym / maszynami specjalnymi , próbuję dowiedzieć się, czy istnieje ustawowy okres przechowywania przetwarzanych rzeczy, a także notatek obliczeniowych (konstrukcje metalowe, podnośnik, maszyna specjalna)?
Jeśli nie, jakie są zasady przechowywania materiałów archiwalnych?
Witam Nie znam jakiejś ogólnej zasady. Z drugiej strony wspomina Pan/Pani o bardzo konkretnych przypadkach (lifting, struktura), które mogą wiązać się z odpowiedzialnością karną. W takich przypadkach zachowałbym go przez cały okres istnienia maszyny.
Z zasady przechowujemy wszystko (z wyjątkiem problemów z komputerem) tak długo, jak istnieje firma, dzisiejsze dyski twarde nam na to pozwalają.
Nierzadko zdarza się, że niektóre produkty wykonane 10 lat temu wracają, ponieważ nawet jeśli zmieniły się metody projektowania, duża część badania jest już wykonana. (Jestem w opakowaniu drewniano-aluminiowym)
Oczywiście zadaję to pytanie, ponieważ nasze fizyczne "papierowe" archiwa są już przesycone i nie mamy możliwości rozbudowy (nawet rozwiązań kontenerowych czy innych).
Na razie trzymamy kopię papierową i kopię w chmurze, wiedząc, że niektóre archiwa pochodzą z 1962 roku. Z tego powodu "legalna" data ważności pomogłaby mi dokonać wyboru.
Jeśli jest to maszyna specjalna, to znasz wszystkich klientów, u których jest zainstalowana.
Wtedy Twój genialny sprzedawca może się z nimi skontaktować i jeśli np. nie będą już używane maszyny, na przykład po 1968 roku, będziesz mógł doradzić w sprawie losu ówczesnych dokumentów.
Kolejną kwestią jest data gwarancji. Jeśli gwarancja wynosi np. 5 lat, to wszystko, co jest 10 lat poza gwarancją, jest śmieciem. W przeciwnym razie jest to inżynieria wsteczna dla bardzo rzadkiej części, która musiałaby zostać zmieniona.
Ale także obowiązek konserwacji, jeśli Twój klient nie wykupił abonamentu i przeprowadził monitorowanie konserwacji przez Twoją firmę, aby nie możesz być pociągnięty do odpowiedzialności poza gwarancją.
Wszystko zależy od rodzaju umowy z Twoimi klientami, zwłaszcza gdy umowy są szczególnie zawiłe w tym temacie.
Ponadto nie jest wymagana możliwość uzupełniania zapasów części, które nie zostały wyprodukowane specjalnie dla klienta (zazwyczaj części z półki). To jest tragedia DARTY i innych firm zajmujących się konserwacją, które wiedzą, jak naprawić wszystko z wyjątkiem niektórych płytek elektronicznych.
Ostatni punkt: jeśli są to maszyny specjalne, oznacza to, że nie są dostarczane w dużych ilościach do wielu klientów (aby zobaczyć, co robisz)
Musiałbyś więc zrobić tabelę z kilkoma wpisami i zobaczyć, którzy klienci są na szkicu, a którzy nie.
Problem polega na tym, że jesteśmy biurem projektowym zintegrowanym z bardzo dużą firmą (hutniczą, żeby nie nazwać jej nazwy). Naszymi "klientami" są różne części fabryki i pracujemy wyłącznie wewnętrznie. Nie mamy przedstawiciela handlowego, a każda osoba w fabryce może teoretycznie pojawić się w naszym biurze.
Rotacja personelu odpowiedzialnego za obiekty jest dość duża i w związku z tym nie mamy nikogo, kto mógłby być punktem odniesienia i dowiedzieć się o stanie obiektów lub czy są one w ogóle jeszcze aktualne.
Z tego powodu, nie mając realnej przestrzeni do przechowywania archiwów, a także w przekonaniu, że to, co po pewnym czasie można przestawić na inżynierię wsteczną, byłem odpowiedzialny za zrobienie dużych porządków w archiwach papierowych. Ale wcześniej chciałem sprawdzić, czy są jakieś warunki prawne do przechowywania.
Pachnie jak mnóstwo skanów, aby wszystko było takie samo....
Dziwi mnie, że na dużym placu budowy nie ma inwentaryzacji maszyn, która istnieje: do mniej lub bardziej predykcyjnej konserwacji, legalnej inwentaryzacji (unieruchomienia). To może być okazja, aby to zrobić: zobaczyć koszt między skanowaniem ogromnej liczby planów a czasem, który należy poświęcić na inwentaryzację maszyn i optymalizację skanowania.
Tak, może powinienem był to sprecyzować, ale chciałem jak najbardziej dostosować się do funkcjonowania zewnętrznego biura projektowego. Przez długi czas wewnętrzna operacja była trochę "zrób to sam".
Inwentaryzacja maszyn jest materialnie niemożliwa, a mówię tylko o maszynach, na których musieliśmy pracować. W przypadku reszty strony czasami nie mamy nawet planów własnych maszyn, które czasami są modyfikowane w terenie bez informacji zwrotnej od osób, które nad nimi pracują, w celu aktualizacji planów. KRÓTKI
Ideą szefa BE było dostrzeżenie możliwości uporządkowania spraw, które były zbyt stare, dla których nie mieliśmy już obowiązku przechowywania dokumentów.
A w tego typu biznesie zarządzanie nieruchomościami jest często problematyczne ze względu na złożoność, a zwłaszcza trudność w powiązaniu księgowości nieruchomości z fizyczną. Zwłaszcza, gdy z biegiem czasu zbudowano jednorodny zestaw produkcyjny, bez zbytniego zmartwień księgowych, zwłaszcza gdy maszyny są wytwarzane w produkcji dla siebie (rzeczywista wartość jest w większości przypadków niedoszacowana).
Nieruchomość pozostaje w księgach rachunkowych nawet wtedy, gdy wartość księgowa netto jest równa zero, o ile jest wykorzystywana przez spółkę.
[Tryb HS ON]
Miałem okazję kierować inwentaryzacją dużej firmy, której cała działalność była powiązana ze spójnymi i powiązanymi systemami rozmieszczonymi w ponad 3000 lokalizacjach, co wymagało stworzenia zespołu projektowego współpracującego z firmą specjalizującą się w dużych zapasach. Znaleźliśmy bardzo duże w rakietach, ale także bardzo zabawne sytuacje systemów oferowanych muzeum, z którymi mielibyśmy spore kłopoty, gdyby bardzo stary emeryt nie powiedział nam, gdzie znaleźć ten imponujący zestaw ;-)
Clement, jeśli BE jest wewnętrzna i nie ma wyraźnego wyróżnika korporacyjnego (nie jest to SARL inna niż na przykład duża firma), to nie masz żadnego obowiązku prawnego w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Powiedziałbym, że masz tylko moralny obowiązek, który jest zgodny z celami społeczeństwa.
Życzę Panu/Pani i Pańskiej/Pani szefowi biura projektowego ogromnej odwagi w obliczu tych kornelowskich , a nawet szekspirowskich wyborów typu "włóż czy nie wrzuć" na śmietniku, oto jest pytanie.
Dziękuję również wszystkim pozostałym uczestnikom, którzy poprzez swoje opinie i uwagi wyjaśnili kontekst i pomogli Clémentowi uzyskać informacje oparte na naszych doświadczeniach i wiedzy na temat środowiska przemysłowego.
Jestem trochę spóźniony w rozmowie, ale uspokaja mnie (lub nie), gdy widzę, że problemy ze śledzeniem narzędzi są takie same w dużych grupach, jak w MŚP. Bo prawdą jest, że warsztaty są specjalistami od tego, żeby po cichu modyfikować maszyny na zamówienie, a potem 5 lat później przychodzą i proszą o plany zduplikowania tej samej maszyny i narzekają, że nie mamy odpowiednich planów. (ale i tak je lubimy).